Co do samej imprezy, to zgodnie z nazwą gramy w Karcianki i Planszówki przez sobotę (od 10.00) do niedzieli (około 14.00). Tytułów planszówek nie będę wymieniał, bo zrobiłem to wcześniej. Jest nas zazwyczaj około 130 osób - fanów pogrania sobie bez jakichś wielkich spędów, w gronie znajomych lub przyszłych znajomych xD

Co do noclegów: śpiwór, karimata wymagane - miejsce na położenie się bez problemów się znajdzie, nawet dla większej liczby osób, gdyby jakaś inwazja się trafiła 

Co do turniejów: Planszówkowe planujemy 2: dla dzieci i Maraton Planszówkowy - ilość gier zależna od ilości uczestników. Kraciane planujemy 3: Magic, Naruto i Vanguard.

Co do karcianek: mamy sporo talii do Naruto, Warlorda i Lotra TCG, talie do Lotra LCG, nawet na partyjkę w Fullmetal Alchemist powinny się znaleźć i talie, i chętni  A jakie karcianki chcesz przywieźć zazu665?

Oficjalny termin WKP jest 27-28 października 2012 r.

Jasne

Turniej jest do zrobienia, muszą być do tego jednak chętni. Od września zaczynają się u mnie w szkole (SP nr 10 w Gdyni) regularne zajęcia, na których można sobie pograć. Termin: środa od 16.00, sobota 9.00 - 13.00 (czasami do 15.00). Gdyby było większe ciśnienie, można byłoby zrobić turniej, ale póki co na to się nie zanosi (zbyt mała liczba graczy).

Mimo, że turniej rozpoczął się z opóźnieniem głównie z winy Przymulonego, to i ja mam w tym swój udział, żeby nie przekłamywać historii 

I Kulgan vs. Przymulony - czyli pojedynek winowajców

Grało mi się dosyć przyjemnie, nie licząć dwóch Heal'ów wyciągniętych przez Przymulonego w 2 grze. Wygrana 2:0 i zastanawianie się: Łolek czy FeniX ? Łolek.

II Kulgan vs. Łolek - czyli pojedynek tych, co chcą skopać tyłek F.

Najprzyjemniejsza dla mnie gra w całym turnieju. Emocjonująca przez wszystkie 3 gry. Pierwsza przegrana, dwie następne wygrane. Ale nie to było najważniejsze - przegrał faworyt - FeniX z zupełnym nowicjuszem (czyli weteranem Magic'a). Ta gra to naprawdę istna loteria  A jednak i tak trafiłem na Ognistego Ptaka - widać takie przeznaczenie 

III Kulgan vs. FeniX - czyli pojedynek o zwycięstwo w turnieju

Masakryczna gra od początku do końca - nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy. I t o nie dlatego, że jakoś strasznie zależało mi na zwycięstwie, lecz dlatego, że mój przeciwnik wyczerpał wszelkie przyzwoite granice szczęścia i większość tych nieprzyzwoitych. Jak po grudzie walczę, by F. dostał 3 Drawy pod rząd i mnie zajechał swoją falą wrogów. Licząc, że w 2 grze się los odmieni, dobieram karty, ale nic z tego - postać 3 poziomu nie chce dojść przez kilka tur. W końcu jest, ale i tak gra zmierza w złym kierunku. Gdy pozostało mi tylko dobrać 6 kartę obrażenia, okazuje się, że i ja zaslużyłem na odrobinę szczęścia i dociągam Heal'a. Rzucam się ostatkiem sił i wygrywam! Niemożliwe. A jednak. 3 gra taka sama jak zwykle. FeniX dobiera top deck postać 1 poziomu, a ja się męczę i męczę. I wymęczony przegrałem - tym razem z Heal'ami. Życie jest ciężkie. Ale i tak wygrywam turniej - coś na osłodę  Gdyby żył Hitchcock, mógłby nagrywać swoje filmy na podstawie pojedynków Vanguarda Mam nadzieję, że moje serce wytrzyma grę w tę karciankę xD

też oczywiście zagram u siebie 

We Francji nie mają wystarczająco towaru, żeby nam wysłać, stąd opóźnienie (niestety).