Cardfight!! Vanguard Polska!
Vaguard Polska => Powitania => Wątek zaczęty przez: Hazer1pl w Stycznia 05, 2014, 03:24:24 pm
-
Witam wszystkich graczy z Wawy! Moment temu rozpocząłem grę Gold Paladinami (trial deck) i jestem na etapie kiedy wykumałem większość zasad, a także troche bardziej zaawansowanych tricków w Vanguard! Szukam graczy z Wawy w celu regularnych rozgrywek, potrzebuje zaznajomić się z rożnymi stylami walki oraz kartami:)
Mimo b małego doświadczenia, docelowo (przyszłość) mierze w segment "turniejowy", czuje ze to mój żywioł: D
To był Hazer, podaje koma: 505 498 897.
Zapraszam wszystkich do kontaktu,
Pozdro!
-
Siema, jest nas kilku w Warszawie, niektórzy grają częściej, inni mniej ;) Ale generalnie jak coś będzie to na pewno Cię poinformujemy! Witamy na forum!
-
Świetnie, na razie u mnie turnieje odpadają ze względu na brak doświadczenia. Szukam w tym momencie ludzi do gry na totalnym luzie, bez spinania się itd:) Dzięki za odzew!
-
Turnieje sa najlepsza forma zdobywania doswiadczenia! :D
Anyways witamy, mimo ze sam ostatnio nie moge dotrzec na zadne spotkanie nadal kocham Vanguarda :<
-
Dotarłem, grałem. Nadal kocham Vanguarda:)
-
To pewnie już wiesz że turnieje to nic strasznego ;) Chyba że nie graliście turnieju :P Ale generalnie to się tak nazywa powaznie, a tak na prawde niewiele to się różni od zwykłego pogrania, oprócz faktu że jest trochę adrenalinki bo gramy o nagrody :) A Vanguard to taka gra gdzie każdy może wygrać, nawet nowicjusz ze starterem
-
Trochę jest w tym prawdy, ale ja pochodzę ze starej szkoły gdzie żeby cokolwiek wygrać, trzeba było się napracować...
Moje spojrzenie na temat: muszę jeszcze załapać kilka bardziej zaawansowanych technik, żeby umożliwiło mi to "świadome" wygrywanie, a nie takie które polega jedynie na szczęściu:) pozdrawiam!
PS. Brałem udział w (moim pierwszym w życiu) evencie towarzyskim, zbieramy się zazwyczaj w kilka osób i katujemy w Vanguarda jak tylko się da. Na razie chce podwyższyć swe umiejętności do poziomu kiedy nie dam "ciała" podczas turniejów:0
Pierwsza walkę wygrałem trial deckiem z doświadczonym graczem. W rewanżu oberwałem.
-
możesz spróbować grać 2 na 2 też ciekawie się gra ;)
-
Hmm, brzmi ciekawie:)
-
Pierwsza walkę wygrałem trial deckiem z doświadczonym graczem. W rewanżu oberwałem.
To prawie jak Aichi ;-)
-
Dokładnie, ta walka rozbudziła u mnie chęć do bycia lepszym. Cały czas robić progres, to jest to:)
-
Udało mi się dziś dostrzec na szybki "mecz towarzyski". Wygrałem:)
-
Gratulacje, słyszałem że Twój przeciwnik miss ride'a miał ;-) On jest takim naszym cardfightowym pechowcem :P
-
Jest taka możliwość;0 Natomiast mocno wierzę, ze "skill" w Cardfight Vanguard (czyli znajomość kart, umiejętność ich wykorzystania, strategiczne myślenie, przewidywanie zagrań przeciwnika) jest w tej grze dominującym czynnikiem. Być może kolega ma problem z balansem kart w decku i w ten sposób nie dociąga kluczowych kart w odpowiednim momencie...
Twierdze, ze szczęście może zarówno "pomóc lub przeszkodzić" w rozgrywce.. Natomiast, doświadczony gracz powinien umieć nad tym zapanować, odpowiednia strategią, konsekwentna grą. Tak to widzę osobiście.
PS. To jest wreszcie coś co odróżnia gry karciane od na przykład gry w ruletkę:) Żeby nie było, kolega jest dobrym graczem.
-
Zobaczymy jak się będziesz wypowiadał za pół roku jak trochę pograsz :D Nie twierdzę, że skill i build nie mają znaczenia - ma bardzo duże znaczenie, ze względu na to, że jest kilka osób ciągle przewijających się w topach na turniejach i o czymś to świadczy. Ale mimo wszystko Vanguard to jedna z najbardziej losowych gier karcianych jakie znam. Kolega o którym mówisz nie ma problemu z niezbalansowanym deckiem - on po prostu ciągle nie dobiera czegoś;) W innych karciankach jak nie dobierzesz kluczowej karty to możesz sobie tą stratę jakoś nadrobić. W vanguardzie w zasadzie nie ma rady (prawie zawsze) na miss ride'y.
-
To co mówisz, ma sens, prawdopodobnie muszę jeszcze trochę załapać doświadczenia i wtedy się wypowiem;0
PS. Podczas gier z kolegą to mnie się wydawało, że nie mam szczęścia (gdyż nie dobierałem praktycznie Gancelota) bardzo często mając Vanguarda drugiego poziomu i zupełny brak "trójek" w ręku:)
-
Powracam po długiej przerwie do gry z zamiarem zarządzenia na turniejach:)
Na razie mogę zrobić ustawkę na causalowe granie tradycyjnie w Centrum... Weźcie klasery, kupie większość rzeczy do Genesis... Angelika, Minerva, Sentinele, itd...
-
To co mówisz, ma sens, prawdopodobnie muszę jeszcze trochę załapać doświadczenia i wtedy się wypowiem;0
PS. Podczas gier z kolegą to mnie się wydawało, że nie mam szczęścia (gdyż nie dobierałem praktycznie Gancelota) bardzo często mając Vanguarda drugiego poziomu i zupełny brak "trójek" w ręku:)
Wypowiadam się teraz, po długim okresie grania w Vana... Weźmy pierwsze z brzegu, "triggery". Nie doświadczony gracz może mieć wrażenie ze pojawiają się one zupełnie przypadkowo, bez żadnego logicznego układu. Ale tak nie jest!
Istnieją sposoby "wyczuwania" nadchodzących triggerow, oraz umiejętne ich guardowanie. I nie jest to żaden matriks, ja już jestem na drodze do opanowania tej techniki. To jeden z elementów, które odróżniają graczy hardkorowych od niedzielnych...
-
Tego nie trzeba wyczuwać tylko to można oszacować. W zależności ile kart zostaje w decku, co masz na ręce, stole, w grave można najzwyczajniej na świecie policzyć jaka jest szansa na to że poleci trigger ;)
A pałeczkę najbardziej losowej gry przejął jednoznacznie Hearthstone ;)
-
Dokładnie o to mi chodziło! Vanguard nie jest aż tak losowy. Mimo wszystko bez taktyki, znajomości kart daleko tu nie zajedziesz.